Prawda

5365432-paluszki-skrzy-owane-izolowana-na-bia-yJeśli chcesz poznać całą prawdę, to mam dla Ciebie złą wiadomość: Nie da się. Wiesz dlaczego? Bo tzw. „cała prawda” nie istnieje. A nawet jeśli istnieje – to nie ma sposobu na jej poznanie. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale nawet świadek, przysięgając przed sądem, że będzie mówił całą prawdę – kłamie. Bo nie jest w stanie. Jest w stanie mówić prawdę, ale nie jest w stanie mówić całej prawdy. Zgodzisz się? Logika, to jeden z kilku sposobów myślenia. Uważaj, bo czasem jednak zawodzi. Jak teraz. Bo jeśli „prawda”, to nie to samo co „cała prawda” – to oznacza, że to nieprawda? I wtedy, potrzebny jest inny sposób myślenia, postrzegania, czucia. A jest ich jeszcze po za logiką całkiem sporo. Jest intuicja, jest myślenie systemowe, czy też lateralne, albo gesztalt i wiele innych. Czy Twoim zdaniem, prawdziwe jest zdanie: Prawda, nie jest tym samym, co cała prawda? Tak? Nie? Nie wiem? Albo czy zgadzasz się z tym, że kłamstwo jest czymś innym od nieprawdy? Logika wysiada, bo pomieszana ta prawda – jeśli w ogóle istnieje. Jeśli chcesz się zbliżyć do prawdy, przestań myśleć tylko logicznie. Albo zacznij nie tylko myśleć nielogicznie – Twój wybór, bo to Twoje życie.

Z perspektywy budowania relacji między rodzicem, a dzieckiem, ważniejszym pytaniem niż „Jaka jest prawda?”, jest pytanie: „Po co chcesz ją znać?” Dla kontroli? Może dla spokoju? A może dla zaspokojenia ciekawości? Jako dziecko, nie raz zdarzyło Ci się skłamać. Pewnie też zdarzyło się, że Twoje, jak mawiają politycy: „oszczędne gospodarowanie prawdą”, wyszło na jaw. Jakie to uczucie – być złapanym na kłamstwie? To zależy. Czy nadal chcesz, aby Twoje dziecko było prawdomówne? Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie, jest oczywista. Nie dla wszystkich. Jak rozpoznać, gdy dziecko kłamie? – odpowiedź na to pytanie jest prosta. Za chwilę poznasz kilka sposobów na to. Ważniejszym jednak, jest znalezienie odpowiedzi na pytanie: Po co dziecko kłamie? Tutaj, można dotrzeć do ciekawych odkryć. W sobie szukaj, nie w dziecku. Może warto się zastanowić nad tym. Co możesz zrobić, żeby dziecko nie miało powodów do kłamania? Jeśli Twoja reakcja na „prawdę”, nie jest dla dziecka przyjemna, to dziecko będzie szukało bardziej zasobnych sposobów. To samo dotyczy związków. Partnerzy w różnych związkach, mają czasem mało prawdziwości. Faceci często nie mają pojęcia, jakie są ich żony. Kobiety często sądzą, że znają swoich mężów. Jest nawet kilka powiedzeń związanych z prawdą. „Lepiej nie znać prawdy”, albo „Prawda w oczy kole”, albo „Prawda by zabiła” Wszystkie te powiedzenia zakładają, że prawda jednak istnieje. Jeśli istnieje, to zapewne da się wykryć kłamcę. Jak to robić z powodzeniem? Trochę już umiesz. Nie napiszę tutaj jak to robić, bo wiesz dobrze, że samo czytanie o tym nie wystarczy. Więc nie czytaj, bo czytanie często daje tylko wiedzę. Z resztą sam nie wiem, czy wszystko co tutaj napisałem, jest prawdą. Chcesz nauczyć się wykrywania kłamstwa w praktyce? Zapraszam na warsztat pt PRAKTYK NLP. Szczegóły znajdziesz TUTAJ

Przesąd

Czy piątek trzynastego przynosi szczęście?

czterolistna koniczynaCzy nurtowało Cię kiedyś pytanie: Czy to prawda, że gdy czarny kot przebiegnie drogę, to przynosi pecha? Mnie to nurtowało całe lata. Wertowałem setki książek, czesałem cały Internet i nic. Nigdzie nie znalazłem jednoznacznej i w pełni satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Niektórzy na forum udowadniali, że gdy znajdziesz czterolistną koniczynę, to spotka Cię szczęście. Podawali nawet przykłady Pana Roberta z Gliwic, który wygrał samochód w środę, bo we wtorek znalazł czterolistną koniczynę. Inni twierdzili, że nie ma związku przyczynowo skutkowego, pomiędzy przejściem pod drabiną i złamaną nazajutrz nogą. Byłem mocno rozczarowany, bo nadal nie wiedziałem czy łapać się za guzik na widok kominiarza, czy też nie. No właśnie – a Ty, w co wierzysz? Co dla Ciebie jest prawdziwe? Czy prawdą jest to, w co wierzymy? I czymże w końcu jest ta prawda? Czy w ogóle istnieje? Zanim dostaniesz odpowiedź na powyższe pytania, pomyśl nad rozwiązaniem następującego zadania: Czy można posadzić 10 drzew w pięciu rzędach, ale w każdym rządzie musi być po cztery drzewa i każdy rząd ma być identyczny? Jako rząd uznajemy cztery drzewa posadzone w jednej prostej linii. Czy jest to w ogóle możliwe?

To jak z tym czarnym kotem? Zgodzisz się z tym, że odpowiedź na pytanie może brzmieć: Tak przynosi – ale tylko tym, którzy w to wierzą, i jednocześnie kompletnie nie ma znaczenia dla tych, którzy w to nie wierzą, ba – nawet o tym nie wiedzą? Jak to możliwe? Pisałem już o tym trochę w poprzednim artykule. Pisałem, że ludziom, obserwacja świata pod kątem tego, w co wierzą, dostarcza potwierdzeń, że tak jest. Jak wtedy, gdy kupili samochód i nagle automatycznie zauważyli, że wiele samochodów tego typu jeździ po ulicach. Podobnie, gdy kobieta w ciąży, nagle zauważa inne ciężarne. Tak działa nasz mózg. Filtrujemy rzeczywistość. W zależności od tego, na co zwracamy uwagę – to właśnie zauważamy. Robimy to często nieświadomie. Filtrujemy także w zależności od naszych przekonań. Jeśli wierzymy, że czarny kot przynosi pecha, to życie nam to potwierdzi. Bo nasz mózg będzie silnie „filtrował” rzeczywistość, aż znajdzie kilka „dowodów” na słuszność naszej wersji prawdy. Przekonanie to coś, w co wierzymy, że jest prawdą. Przekonania są dla nas, jak kotwice dla statku – jesteśmy w stanie płynąć po oceanie życia tylko, lub aż, w ich zasięgu. Czy warto być przesądnym? To zależy. Mi osobiście służą przekonania z czterolistną koniczyną, z kominiarzem i podkową nad drzwiami. Czarny kot i drabina na mnie nie działa. Z horoskopami jest tak samo. Podobnie nie działa na mnie piątek trzynastego. Tzn. działa, ale odwrotnie – mi przynosi szczęście. Choć jak mawiał Wielki Szu: „Szczęście? Szczęście trzeba umieć sobie zorganizować”. Podziel swoje przekonania na te, które Cię wspierają i na te, które Cię ograniczają. Odrzuć te ograniczające i wzmocnij te wspierające. Ja kiedyś wierzyłem, że jeśli ktoś się wzbogacił, to albo szczęściarz, albo cwaniak, albo złodziej. Ewidentnie ograniczało mnie to przekonanie. Nie pozwalało myśleć o sobie w kategoriach sukcesu finansowego, bo ograniczało mnie do np. lotto. Dzisiaj wiem, że jest inaczej. Osobiście poznałem kilku milionerów, którzy swoim przykładem, zmienili mi ograniczające przekonanie.

Jak to się ma do wychowywania dzieci? To już zadanie dla Ciebie. Znajdź ograniczające przekonania, które Twoje dziecko uważa za prawdę. Może „kupiło” je od Ciebie. Pracuj nad zmianą tych przekonań. Jak to zrobić? Jedną z wielu metod to znaleźć kontrprzykład. Szymek mówi z pełną wiarą: nic mi się nie udaje. Tata Szymka na to: czy jest coś, co Ci się udało? Jak sądzisz czy Szymek nadal będzie przekonany do swojej wersji prawdy? Mądry tata może jeszcze powiedzieć: Skoro niektóre rzeczy ci się udają, to widocznie inne też mogą. Wystarczy, że coś zmienisz. Dotychczas wykładałem kawę na ławę. Tym razem poprzestanę tylko na jednym przykładzie, bo liczę na Twoją kreatywność. Polecam książkę Bruce Liptona pt. „Biologia Przekonań” no i oczywiście Roberta Diltsa pt. „Przekonania”. Pamiętaj. Więcej możesz się nauczyć w działaniu. Trenuj, trenuj i jeszcze raz trenuj. Czytanie o jeżdżeniu na rowerze, nie nauczy Cię jeżdżenia na nim. Wsiadaj na rower i łap równowagę. Poczuj, jaka to frajda. Jeśli chcesz więcej i szybciej – zapisz się na szkolenia. To dopiero będzie jazda! Co z tymi drzewami? Da się rozwikłać tę zagadkę? Odpowiedź znajdziesz dlaej na tej stronie.

Jeśli chcesz się dowiedzieć jak rozpoznać, kiedy dziecko kłamie – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.

Rozwiązanie zagadki z drzewami – poniżej

Jeszcze niżej

Jeszcze jeszcze

Jeszcze trochę

10

9

8

7

6

5

4

3

2

1

2

7

45

34

Można to zrobić na przynajmniej 3 sposoby – oto jeden z nich:

 

Jakieś ale?

Jak skuteczniej używać słowa ALE

michu_rodzinaKomunikowanie się jest koniecznością. Zawsze coś mówisz. Nawet, gdy milczysz – też coś komunikujesz. Jak w tym dowcipie, w którym żona po 30 minutowej ciszy, z sarkazmem mówi do męża: Zygmunt – ja nie milczę zwyczajnie, ja milczę znacząco. Powstaje pytanie: Czy nasze przyzwyczajenia komunikacyjne rządzą nami, czy my nimi? Już sama świadomość tego, jak mówisz, pozwala na osiąganie jeszcze lepszych rezultatów. Uświadomienie sobie, że komunikujemy się też z samym sobą – robi różnicę. Komunikujemy się za pomocą naszych przekonań. Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: Małe dziecko – mały problem, duże dziecko – duży problem. Co gorsze, nie wiadomo czemu, ślepo zgodziłem się z tym stwierdzeniem. Brałem je za prawdziwe. Znałem ludzi, dla których to też było prawdziwe. Ich obserwacja świata pod tym kątem, dostarczała im potwierdzeń, że tak jest. Jak wtedy, gdy kupili samochód i nagle automatycznie zauważyli, jak wiele samochodów tego typu jeździ po ulicach. Albo gdy kobieta w ciąży, nagle zauważa inne ciężarne. Tak działa nasz mózg. Filtrujemy rzeczywistość. W zależności od tego, na co zwracamy uwagę – to właśnie zauważamy. Robimy to często nieświadomie. Filtrujemy także w zależności od naszych przekonań. Jak sądzisz, jak mocno, takie przekonanie na temat dzieci i problemów, ograniczało ludziom możliwość bycia wyjątkowymi rodzicami? Otóż, jeśli oni ślepo akceptowali, że głupawo powtarzana „mądrość” pt. dziecko równa się problem – to mając dzieci, mieli problem. Jeśli jednak, porzucą dotychczasowe spojrzenie i pozwolą sobie na odrobinę refleksji, mogą dojść do nowych, o wiele korzystniejszych dla ich dzieci przekonań. Gdyby tak, podmienili słowo „problem” na inne. Gdyby uwierzyli w korzystniejsze przekonanie, że małe dziecko, to małe wyzwanie, a duże dziecko, to duże wyzwanie. Albo jeszcze prościej: bycie rodzicem, to wyzwanie. Lubisz wyzwania? Lubisz zdobywać nowe umiejętności? To, że czytasz ten artykuł oznacza, że najwyraźniej tak. Czy już uświadamiasz sobie, że niewielkie zmiany językowe, powodują duże zmiany w skuteczności komunikacji? Są jak efekt domino. Jedna zmiana pociąga za sobą resztę.

No właśnie – co z tym „ale”. Ten krótki wyraz, jest przykładem małej zmiany, która stanowi ogromną różnicę. Jest swoistą dźwignią komunikacyjną. Jak działa? Wyobraź sobie, że lekarz do Ciebie mówi: Jest Pan zdrowy, ale dla pewności wykonamy jeszcze kilka badań. Czy czujesz się zdrowszy? No właśnie – jakoś mniej. „Ale” działa prawie jak backspace na klawiaturze komputera, jakby wymazując wszystko, co dotychczas zostało powiedziane. Co możemy z tym zrobić? Na co zamienić wyraz „ALE”, gdy chcemy dodać coś od siebie, nie kasując wcześniejszych zdań? Zanim się tego dowiesz, powiem Ci o pewnego rodzaju magii w komunikowaniu się. Lubimy ludzi podobnych do siebie. Ludzi, którzy podzielają nasz punkt widzenia. Ludzi, którzy potwierdzają, że nasze spostrzeżenia są właściwe. Dzieci mają podobnie. Ich świat jest inny od naszego i często zdarzało nam się go negować, zamiast delikatnie zmieniać, dodając więcej opcji. Dlatego jeśli chcesz, aby ludzie chętniej z Tobą rozmawiali masz np. dwie możliwości: Pierwsza, zamiast „ale”, sprawdź jak zadziała „i jednocześnie”. Druga, to zamiana szyku w zdaniu np.: Wykonamy kilka badań, ale jest Pan zdrowy lub Babcia jest w szpitalu, ale wszystko z nią w porządku. Używaj tego mądrze. Tak samo działa to na dzieci. Zobacz, co się stanie, gdy powiesz dziecku: Tak, możesz oglądać telewizję, ale zaraz po tym jak odrobisz lekcje. Więcej możesz się nauczyć w działaniu. Trenuj, trenuj i jeszcze raz trenuj. Czytanie o jeżdżeniu na rowerze, nie nauczy Cię jeżdżenia na nim. Wsiadaj na rower i łap równowagę. Poczuj, jaka to frajda. Jeśli chcesz więcej i szybciej – zapisz się na szkolenia. To dopiero będzie jazda!

Jeśli chcesz się dowiedzieć, czy to prawda, że gdy czarny kot przebiegnie drogę, to przynosi pecha, a złapanie się za guzik, na widok kominiarza, przynosi szczęście – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.

Nie

Jak na nowo i skutecznie używać magicznego słowa NIE

To, w jaki sposób komunikujemy się z dziećmi, często bywa nieuświadomione. Zapytasz pewnie – jak to? – przecież mówię po polsku. Pewnie, że mówisz. Zastanów się jednak, czy orientujesz się, jaką ten język ma moc. Za chwilę dowiesz się, jak zmieniając kilka drobiazgów w swojej codziennej mowie, możesz osiągać dużo lepsze efekty. Zanim jednak to się stanie, zapytam Cię, co dla Ciebie znaczy GRZECZNE DZIECKO? Czy takie, które wykonuje każde Twoje polecenia? Wiem, że to pytanie mocno, głęboko i na długo zapada do głowy. Dlatego też, pozwól sobie poodkrywać przez najbliższych kilkadziesiąt lat, różne odpowiedzi na nie. Szukaj w sobie, bo tak łatwiej.

Zaczynamy z tym „NIE”? Jeśli tak, to wyobraź sobie, że nie jedziesz sportowym samochodem z otwartym dachem. Nie pędzisz z dużą prędkością i nie wyprzedzasz kolejnych aut na autostradzie. Nie słyszysz ulubionej piosenki z super radia i nie czujesz podmuchu powietrza. Nie masz też wielkiej frajdy z tego, że wspaniale się bawisz. Nie trzymasz mocno kierownicy lewą ręką, bo prawą nie zmieniasz biegów. Nagle nie hamujesz do zera, parkując na poboczu. Nie wysiadasz z samochodu biorąc głęboki oddech, nie uśmiechasz się. No właśnie – co się wydarzyło? Twoja wyobraźnia jechała sportowym samochodem z otwartym dachem pędząc autostradą, czy może wlokła się furmanką po polnej drodze w Pcimiu Dolnym? Logicznie rzecz ujmując, to nielogiczne, że nasz mózg niby rozumie, ale podąża w innym kierunku. Dlaczego tak się dzieje? Jedna z koncepcji, dzieli nasz mózg na świadomość i podświadomość. Świadomości nie będę tłumaczył, bo przecież masz świadomość tego co to świadomość. Podświadomość, to najkrócej rzecz ujmując – nieświadomość. Nie używa logiki. Ma wiele cech, a jedną z nich jest omijanie słowa „NIE”. Aby świadomie uchwycić działanie tego mechanizmu, wystarczy wyłączyć świadomość? Żeby wyobrazić sobie, że nie jedziesz sportowym samochodem, musisz najpierw sobie wyobrazić, że nim jedziesz. Nieświadomie musisz, chociaż na ułamek sekundy. Wiem, że możesz się w tym momencie ze mną nie zgodzić. Jednocześnie odpowiedz sobie szybko na proste pytanie:, Jakim urządzeniem nie mierzymy temperatury powietrza za oknem?

Jak możesz to wszystko wykorzystać, do jeszcze lepszego komunikowania się z dzieckiem? Ludzie często, nieświadomie sabotują własną komunikację. Podkładają sobie kłody pod nogi. Niektórzy potrafią powiedzieć dziecku „nie biegnij” zamiast zwolnij lub stój. Pielęgniarka do dziecka przed zastrzykiem, potrafi powiedzieć „nie bój się, nie będzie bolało, przecież jesteś duża dzieckiem nie będziesz płakać” zamiast: „bądź spokojna, to nie do końca będzie komfortowe, potrwa tylko krótką chwilkę, po czym uśmiechniesz się do mnie” Wpadają Ci już jakieś pomysły do głowy? Żona do męża czasem mówi tak: „Kochanie nie denerwuj się – coś Ci powiem” Jak myślisz, do jakich zasobów właśnie ustanowiła mu dostęp? Czy to jest spokój, czy raczej zdenerwowanie? Pomyśl też o sabotowaniu swoich postanowień typu „nie chce palić” zamiast „chcę świeżości zdrowia i więcej kasy” Swoją drogą – dekalog też można było napisać inaczej, ale z czego Ci ludzie wtedy mieliby się spowiadać – zażartował kapitan. Jeśli chcesz popracować nad poprawieniem skuteczności swojej komunikacji, weź kartkę i długopis, napisz 30 zwrotów z nie, a następnie wyraź je w pozytywie. Pracuj nad sobą, bo trening umiejętności jest też ważny. Tak na koniec – dla tych, którzy ślepo wierzą tylko w logikę, przykład dwóch logicznie odwrotnych pytań, na które odpowiedź przecząca znaczy to samo.

Jesteś głodna? Nie jesteś głodna?

Jeśli chcesz się dowiedzieć jak na nowo i skuteczniej używać magicznego słowa „ALE”, aby lepiej komunikować się ze swoim dzieckiem – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.

Kreatywni

Wyobraź sobie, że siedzisz przy stole. Trzymasz w jednej ręce nóż, a w drugiej bułkę. Uśmiechasz się. Przed Tobą stoi talerz i słoik z ulubionym dżemem. Masz trzy lata. Wkładasz nóż do słoika. Smarujesz dżemem stół. Twoja mama, która siedzi obok, mówi: Przestań smarować stół. Ty znowu nabierasz nożem dżem i zaczynasz smarować talerz. Mama mówi: Przestań smarować talerz. Ty z ogromną ciekawością zaczynasz smarować dżemem swoje krzesło. Mama coraz bardziej nerwowym głosem mówi: Przestań smarować krzesło. Ty bierzesz nóż i ….. Twoja mądra mama zorientowała się szybko, że jej poprzednia metoda, choć pełna dobrych intencji, nie zadziałała. Powiedziała po prostu: Posmaruj dżemem bułkę. Pamiętasz ile razy w Twoim dzieciństwie dobiegał Cię głos: NIE MOŻNA? Statystycznie 4 razy częściej słyszeliśmy w dzieciństwie, że czegoś nie możemy, niż możemy. Rodzice robią to z wielu powodów. Oto kilka z nich: Zabraniają nam czegoś, bo dbają o nasze bezpieczeństwo – często przesadnie, ale tak się nauczyli, choć wiedzą, że można inaczej. Innym powodem, jest dbanie o nasze tzw. „dobre” wychowanie. Myślą, że jak my będziemy robili wszystko to, czego oni chcą, to będą mieli grzeczne dziecko. Jakby sami nim byli. Dbają o swój komfort, bo nie chce im się np. sprzątać po nas. Dbają o swój wizerunek i bycie, nie wiadomo po co, idealnymi. Bo co inni powiedzą. Pewnie masz w głowie jeszcze kilka pomysłów swoich rodziców, które ograniczały Twoją kreatywność.

Wszyscy rodzimy się szalenie kreatywni. Otwarci na sprawdzanie i odkrywanie. To proces wychowania i stawiane nam ograniczenia powodują, że kreatywność jest usypiana. Niektórzy rodzice potrafią nieświadomie ją usypiać latami. Mądre stawianie granic w wychowaniu dzieci, jest bardzo ważne. Przecież nie pozwolisz dziecku wejść na ruchliwą ulicę, bo jest odkrywcą. Jeśli chcesz odpowiedzieć sobie na pytanie, jak obudzić w dziecku ogromne pokłady kreatywności, a jednocześnie chcesz się nauczyć jak skutecznie i bez przesady stawiać mądre granice, naucz się tego w działaniu. Sprawdź, kiedy przesadzasz dla własnej wygody. Sprawdź, czy gdy Twoje dziecko poszukuje rozwiązań, dajesz mu szanse znaleźć, czy może dajesz je mu na tacy. Zacznij śpiewać inne „kołysanki”. Być może te, które automatycznie śpiewasz, właśnie usypiały czyjąś kreatywność. Wyluzuj z ograniczeniami i zakazami. Pozostaw tylko te niezbędne. To jeden z wielu sposobów na budzenie kreatywności u dzieci. Są też inne. Naucz się w działaniu, bo sama wiedza i czytanie to zbyt mało. Stań się wyjątkowym Rodzicem i Opiekunem. Daj swoim i innym dzieciom cudowne dzieciństwo. Jeśli chcesz się dowiedzieć jak na nowo i skuteczniej używać magicznego słowa „NIE”, aby lepiej komunikować się ze swoim dzieckiem – sięgnij do następnego artykułu – SPOSÓB nr 5. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.

Dlaczego

krecikMój serdeczny kolega Krzysiek poprosił mnie, abym przez kilka godzin, zaopiekował się jego pięcioletnim synem Piotrkiem (imiona zmienione). Wcześniej zaplanowaną wycieczkę rowerową, zamieniłem na spacer z malcem nad jezioro. Piotrek jest bardzo energicznym i żywiołowym chłopcem. Uwielbia poznawać otaczający go świat, przez doświadczanie, a nie przez oglądanie telewizji, czy czytanie gazet 🙂 Sam sprawdza, co i jak działa. Nawet nie jest świadomy tego, że poszukiwanie nowych możliwości bardzo go pasjonuje i lubi to robić całymi dniami. Swoją drogą – zrób teraz ciekawe doświadczenie. Wróć myślami do siebie, jako pięcioletniego dziecka. Spójrz na świat dziecięcymi oczami. Zobacz: dorośli wydają się tacy wielcy. Wszystko dookoła jest ciekawe. Wszystko, co Cię otacza jest godne uwagi. Ze wszystkiego można zrobić zabawkę. Każdy kijek może przydać się do czegoś i pełnić ważną rolę w całości. Dorośli aż tak tego nie czują. Ty, jako dziecko, organizujesz sobie nieograniczone możliwości zabawy, a wielkolud mówi Tobie: Nie, to nie tak. Tak się nie da. Jak się nie da??? Twoje pięcioletnie brwi, marszczą się na samą myśl, że coś się nie da. Skąd wiesz – sprawdziłeś wielkoludzie? Przecież wszystkie dzieci rodzą się geniuszami, odkrywcami i wynalazcami. Jesteś jednym z nich. Jako dziecko, jeszcze nie jesteś w stanie przekazać słowami tego, co czujesz na temat ograniczeń stawianych przez dorosłych. Aż się prosi, aby wpoić wielkoludowi: MYŚL MNIEJ – ODCZUWAJ i DOŚWIADCZAJ WIĘCEJ!!!

Piotrek szedł dziarsko przez las, zbierając kije i szyszki. Biegał po całej ścieżce. Czasami zatrzymywał się i przyglądał roślinom. Opowiesz mi jakąś ciekawą bajkę – zapytał, ale nie o czerwonym kapturku. Przypomniała mi się wtedy, taka mądra opowieść o kreciku i borsuku. Wybrali się oni na przejażdżkę nowym kabrioletem krecika. Krecik prowadził samochód, a borsuk siedział obok niego. Jechali przez malowniczą krainę. Podziwiali piękne widoki. Przyglądali się niebu, słońcu i chmurkom. Byli zachwyceni i zrelaksowani. Wiatr delikatnie smagał ich twarze. Dźwięk silnika spokojnie wygrywał relaksacyjną melodię w ich uszach. To jest to – westchnął krecik. Uwielbiam tak odpoczywać. Nagle wyprzedził ich szczur swoim autem. Po chwili, zahamował ostro, tuż przed ich maską. Krecik wręcz zatrzymał samochód. Prawie uderzył głową w kierownicę. Szczur odwrócił się, zaśmiał szyderczo i krzyknął do nich: Gamonie!!! – po czym szybko odjechał. Krecik się otrząsnął i krzyknął: Ty draniu! Zaczął gonić szczura i bluzgał na niego. Wyzywał jak opętany. Bezwiednie wciskał wszystkie guziki na swojej desce rozdzielczej. Pukał stukał, walił pięścią w klakson. Szczur miał szybsze auto i odjechał zniknąwszy za horyzontem. Krecik jednak nadal wyzywał. Spojrzał na borsuka i z wrażenia aż zdębiał. Nie wierzył własnym oczom. Borsuk nadal podziwiał widoki, uśmiechając się do siebie. Jak możesz tak spokojnie siedzieć – pytał krecik – w chwili, gdy on tak się zachował? Nie zdenerwował Cię??? Borsuk spojrzał na krecika i spokojnym, pełnym opanowania głosem, odpowiedział bardzo powoli: To, jak zachował się szczur – świadczy o nim, to, jak Ty zareagujesz na jego zachowanie – będzie świadczyło o Tobie. Wiesz kreciku – mówił dalej kojącym głosem borsuk – Ja nikomu nie pozwalam, przyciskać moich czerwonych guzików. Zapytałeś mnie, czy nie zdenerwował mnie szczur. Nie – nie zdenerwował. Powiem Ci więcej – nikt nie jest w stanie mnie zdenerwować. To ja jestem w stanie zdenerwować się na kogoś. Ale tylko wtedy, kiedy ja zechcę – nie on. Piotrek, rzucając szyszkami w drzewa, zapytał: Jaki to był kabriolet? Zielony? Tak, odpowiedziałem spokojnie – zielony.

Co z tym „dlaczego”? O co chodzi? Po drodze nad jezioro mijaliśmy młodą kobietę z córeczką. Dziewczynka bardzo płakała. Mama zapytała wtedy: Dlaczego płaczesz? Zaszlochana dziewczynka odpowiedziała – bo przewróciłam się w lesie i obtarłam sobie kolano – rozpłakując się przy tym jeszcze bardziej. Nie słyszeliśmy dalszej części rozmowy, bo szliśmy dość prężnym krokiem do przodu. Piotrek wymachiwał kijem na wszystkie strony. Do czego Ci ten kij? – zapytałem. Bo będę walczył z leśnymi żołnierzami – odpowiedział uśmiechnięty malec. Machnął tak mocno, że kij mu wpadł w pokrzywy. Pobiegł do brzegu ścieżki, aby odnaleźć swój kij. W pierwszej chwili chciałem go powstrzymać, aby nie poparzył się pokrzywami. Postanowiłem jednak, że poczekam. Wiedziałem, że czegoś się nauczy. Piotrek włożył rękę w pokrzywy i się zdziwił. Po chwili zaczął szlochać. Ałała- to swędzi. Płakał cichutko. Szliśmy wolnym krokiem. Zapytałem:Piotrek, po co płaczesz? Piotrek chciał odpowiedzieć, ale tak rozmyślał nad odpowiedzią, że …. na chwilę przestał płakać.Jak to po co? No po co? – zapytałem ponownie. Im bardziej będziesz się uśmiechał – tym bardziej rączce będzie przyjemnie. Las ma też swoje sposoby. Dzisiaj poznałeś jeden z nich. Po kilkunastu krokach powiedział mi: Tylko nie mów nikomu – dobrze? Oczywiście – odpowiedziałem. To będzie nasza tajemnica. Zapytałem wtedy Piotrka: Kiedy zorientowałeś się, że jesteś wyjątkowo inteligentnym, bystrym i uzdolnionym dzieckiem? Piotrek spojrzał na mnie, ale tak naprawdę zajrzał w głąb siebie, wziął głęboki oddech, powoli uśmiechnął się i z radością, jakby w zwolnionym tempie powiedział TEEERAAAZZZ. Wspaniałe uczucie.

Prawie zawsze pytanie „DLACZEGO?” – cofa Twoją głowę w przeszłość. Pytanie „PO CO?”, wysyła Twoje myśli w przyszłość. Dziewczynka, na pytanie „dlaczego płaczesz?”, cofnęła się do nieprzyjemnego doświadczenia i jej ciało ponownie to odczuło – stąd, jej jeszcze większy płacz przy odpowiedzi. Piotrek, usłyszawszy pytanie „PO CO?” zastanowił się nad tym, co mu płacz da. Szybko, nieświadomie stwierdził, że nic – więc przestał. Teraz Ty zobacz, jakie różne odpowiedzi siedzą w Twojej głowie. Zadaj sobie kilka pytań. Po każdym pytaniu, zatrzymaj się i wsłuchaj się w swoje myśli. Zobacz jak to działa i wychwyć różnicę. Dlaczego codziennie myjesz zęby? Po co codziennie myjesz zęby? Dlaczego czytasz ten artykuł? Po co czytasz ten artykuł? Dlaczego się rozwijasz? Po co się rozwijasz? Dlaczego jesteś rodzicem? Po co jesteś rodzicem? Do Ciebie należy decyzja, czy odpowiesz sobie na pytanie: po co używać mądrze pytania „dlaczego”. Jeśli chcesz się dowiedzieć jak sprawić, aby Twoje dziecko było jeszcze bardziej kreatywne i twórcze – słuchaj, obserwuj, ucz się os nowa.