Jak zwykle rzecz rozbija się o banalne przyzwyczajenia w komunikowaniu się z dziećmi. Badacz zachowań ludzkich – Robert Dilts usystematyzował pojęcia poziomów neurologicznych. Ułożył je w piramidę:
Najprościej rzecz ujmując, poziomy czerwone – to poziomy, których mamy świadomość. Zielone to poziomy, które często są nieuświadomione. Jak zapytasz przeciętnego człowieka np. o wartości, czyli zasady, którymi się kieruje w życiu, albo, co jest dla niego ważne – to uzyskasz odpowiedzi takie jak np.: miłość, sprawiedliwość, pieniądze, uczciwość, spokój, rodzina, zabawa, relacje, itp. Rzadko ludzie mają świadomość, co tak naprawdę powoduje, że robią te, a nie inne rzeczy. Że wiodą takie, a nie inne życie. Wydaje im się, że kierują się własnymi, jasnymi i klarownymi wartościami. Wartości są jak niewidoczne busole w naszym życiu. Większość decyzji podejmujemy zupełnie nieświadomie, ale właśnie w oparciu o własny, niepowtarzalny system wartości. Wiele wynosimy z domu. Robert Dilts zauważył, że zmiana na jednym z poziomów neurologicznych pociąga prawie zawsze zmiany na poziomach niższych, a znikome lub żadne na poziomach wyższych. Dla przykładu: Dziecko, które próbowało nauczyć się gry na instrumencie z przekonaniem, że jest to bardzo trudne – faktycznie z trudem osiągnie nowe umiejętności. Gdy jednak, jakiś mądry nauczyciel, umiejętnie zmieni mu to przekonanie i dziecko uwierzy w to, że jest to bardzo łatwe – zdecydowanie lepiej, przyjemniej i szybciej będzie zdobywał nowe umiejętności gry na instrumencie. Zapewne znasz kogoś, albo sam jesteś taką osobą, która potrafi coś robić lepiej niż inni. I bez znaczenie czy chodzi o pieczenie ciast, grę w szachy, pływanie, czy też inną umiejętność. Wszyscy Ci ludzie powiedzą Ci, że to proste.
Co z tą tożsamością? Często słyszę, jak rodzice zamiast opisywać zachowanie dziecka, od razu przeradzają je w tożsamość. Oceniając człowieka, a nie jego zachowanie, nadają mu tożsamość. Czy to dobrze? To zależy. Jeśli dziecko zrobiło coś po mistrzowsku – super będzie, jeśli jego zachowanie podniesiesz do rangi tożsamości. Dużo dobrego zrobisz, gdy nazwiesz go Mistrzem. Natomiast, gdy dziecko zrobi coś nie tak, jeśli się np. wybrudzi – nazywanie go brudasem jest błędem. Zastanów się czy więcej razy nadajesz tożsamości pozytywne dziecku, czy może było inaczej. Wystrzegaj się nazywania dziecka brudasem, spóźnialskim, nieukiem, łajzą, itp. Mam kolegę Waldka, który regularnie obsypuje swoje dzieci masą negatywnych tożsamości. Mówi, że to żart. Dzieci jednak, nawet jeśli wiedzą, że to żart, nieświadomie przyjmują tożsamości. Zmieniają się przez to ich wartości, przekonania i zachowania. Dzieje się to poza ich świadomością. Więc jeśli Twoje dziecko kogoś uderzyło – nie nazywaj go draniem. Możesz powiedzieć: Uderzyłeś kolegę. „To zachowanie było złe. Jesteś mądrym dzieckiem i mam nadzieję, że następnym razem postąpisz inaczej”. Dbaj o to aby dziecko obsypywać jak największą ilością pozytywnych tożsamości. Pamiętaj, żeby to było uzasadnione, a nie przesłodzone. Dbaj o swoje dziecko zwracając uwagę na codzienną komunikację. Jeśli chcesz jeszcze więcej – rozwijaj się. Czytaj i bierz udział w treningach rozwoju.
Jeśli chcesz poznać całą prawdę, to mam dla Ciebie złą wiadomość: Nie da się. Wiesz dlaczego? Bo tzw. „cała prawda” nie istnieje. A nawet jeśli istnieje – to nie ma sposobu na jej poznanie. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale nawet świadek, przysięgając przed sądem, że będzie mówił całą prawdę – kłamie. Bo nie jest w stanie. Jest w stanie mówić prawdę, ale nie jest w stanie mówić całej prawdy. Zgodzisz się? Logika, to jeden z kilku sposobów myślenia. Uważaj, bo czasem jednak zawodzi. Jak teraz. Bo jeśli „prawda”, to nie to samo co „cała prawda” – to oznacza, że to nieprawda? I wtedy, potrzebny jest inny sposób myślenia, postrzegania, czucia. A jest ich jeszcze po za logiką całkiem sporo. Jest intuicja, jest myślenie systemowe, czy też lateralne, albo gesztalt i wiele innych. Czy Twoim zdaniem, prawdziwe jest zdanie: Prawda, nie jest tym samym, co cała prawda? Tak? Nie? Nie wiem? Albo czy zgadzasz się z tym, że kłamstwo jest czymś innym od nieprawdy? Logika wysiada, bo pomieszana ta prawda – jeśli w ogóle istnieje. Jeśli chcesz się zbliżyć do prawdy, przestań myśleć tylko logicznie. Albo zacznij nie tylko myśleć nielogicznie – Twój wybór, bo to Twoje życie.
Z perspektywy budowania relacji między rodzicem, a dzieckiem, ważniejszym pytaniem niż „Jaka jest prawda?”, jest pytanie: „Po co chcesz ją znać?” Dla kontroli? Może dla spokoju? A może dla zaspokojenia ciekawości? Jako dziecko, nie raz zdarzyło Ci się skłamać. Pewnie też zdarzyło się, że Twoje, jak mawiają politycy: „oszczędne gospodarowanie prawdą”, wyszło na jaw. Jakie to uczucie – być złapanym na kłamstwie? To zależy. Czy nadal chcesz, aby Twoje dziecko było prawdomówne? Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie, jest oczywista. Nie dla wszystkich. Jak rozpoznać, gdy dziecko kłamie? – odpowiedź na to pytanie jest prosta. Za chwilę poznasz kilka sposobów na to. Ważniejszym jednak, jest znalezienie odpowiedzi na pytanie: Po co dziecko kłamie? Tutaj, można dotrzeć do ciekawych odkryć. W sobie szukaj, nie w dziecku. Może warto się zastanowić nad tym. Co możesz zrobić, żeby dziecko nie miało powodów do kłamania? Jeśli Twoja reakcja na „prawdę”, nie jest dla dziecka przyjemna, to dziecko będzie szukało bardziej zasobnych sposobów. To samo dotyczy związków. Partnerzy w różnych związkach, mają czasem mało prawdziwości. Faceci często nie mają pojęcia, jakie są ich żony. Kobiety często sądzą, że znają swoich mężów. Jest nawet kilka powiedzeń związanych z prawdą. „Lepiej nie znać prawdy”, albo „Prawda w oczy kole”, albo „Prawda by zabiła” Wszystkie te powiedzenia zakładają, że prawda jednak istnieje. Jeśli istnieje, to zapewne da się wykryć kłamcę. Jak to robić z powodzeniem? Trochę już umiesz. Nie napiszę tutaj jak to robić, bo wiesz dobrze, że samo czytanie o tym nie wystarczy. Więc nie czytaj, bo czytanie często daje tylko wiedzę. Z resztą sam nie wiem, czy wszystko co tutaj napisałem, jest prawdą. Chcesz nauczyć się wykrywania kłamstwa w praktyce? Zapraszam na warsztat pt PRAKTYK NLP. Szczegóły znajdziesz TUTAJ
Czy nurtowało Cię kiedyś pytanie: Czy to prawda, że gdy czarny kot przebiegnie drogę, to przynosi pecha? Mnie to nurtowało całe lata. Wertowałem setki książek, czesałem cały Internet i nic. Nigdzie nie znalazłem jednoznacznej i w pełni satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Niektórzy na forum udowadniali, że gdy znajdziesz czterolistną koniczynę, to spotka Cię szczęście. Podawali nawet przykłady Pana Roberta z Gliwic, który wygrał samochód w środę, bo we wtorek znalazł czterolistną koniczynę. Inni twierdzili, że nie ma związku przyczynowo skutkowego, pomiędzy przejściem pod drabiną i złamaną nazajutrz nogą. Byłem mocno rozczarowany, bo nadal nie wiedziałem czy łapać się za guzik na widok kominiarza, czy też nie. No właśnie – a Ty, w co wierzysz? Co dla Ciebie jest prawdziwe? Czy prawdą jest to, w co wierzymy? I czymże w końcu jest ta prawda? Czy w ogóle istnieje? Zanim dostaniesz odpowiedź na powyższe pytania, pomyśl nad rozwiązaniem następującego zadania: Czy można posadzić 10 drzew w pięciu rzędach, ale w każdym rządzie musi być po cztery drzewa i każdy rząd ma być identyczny? Jako rząd uznajemy cztery drzewa posadzone w jednej prostej linii. Czy jest to w ogóle możliwe?
To jak z tym czarnym kotem? Zgodzisz się z tym, że odpowiedź na pytanie może brzmieć: Tak przynosi – ale tylko tym, którzy w to wierzą, i jednocześnie kompletnie nie ma znaczenia dla tych, którzy w to nie wierzą, ba – nawet o tym nie wiedzą? Jak to możliwe? Pisałem już o tym trochę w poprzednim artykule. Pisałem, że ludziom, obserwacja świata pod kątem tego, w co wierzą, dostarcza potwierdzeń, że tak jest. Jak wtedy, gdy kupili samochód i nagle automatycznie zauważyli, że wiele samochodów tego typu jeździ po ulicach. Podobnie, gdy kobieta w ciąży, nagle zauważa inne ciężarne. Tak działa nasz mózg. Filtrujemy rzeczywistość. W zależności od tego, na co zwracamy uwagę – to właśnie zauważamy. Robimy to często nieświadomie. Filtrujemy także w zależności od naszych przekonań. Jeśli wierzymy, że czarny kot przynosi pecha, to życie nam to potwierdzi. Bo nasz mózg będzie silnie „filtrował” rzeczywistość, aż znajdzie kilka „dowodów” na słuszność naszej wersji prawdy. Przekonanie to coś, w co wierzymy, że jest prawdą. Przekonania są dla nas, jak kotwice dla statku – jesteśmy w stanie płynąć po oceanie życia tylko, lub aż, w ich zasięgu. Czy warto być przesądnym? To zależy. Mi osobiście służą przekonania z czterolistną koniczyną, z kominiarzem i podkową nad drzwiami. Czarny kot i drabina na mnie nie działa. Z horoskopami jest tak samo. Podobnie nie działa na mnie piątek trzynastego. Tzn. działa, ale odwrotnie – mi przynosi szczęście. Choć jak mawiał Wielki Szu: „Szczęście? Szczęście trzeba umieć sobie zorganizować”. Podziel swoje przekonania na te, które Cię wspierają i na te, które Cię ograniczają. Odrzuć te ograniczające i wzmocnij te wspierające. Ja kiedyś wierzyłem, że jeśli ktoś się wzbogacił, to albo szczęściarz, albo cwaniak, albo złodziej. Ewidentnie ograniczało mnie to przekonanie. Nie pozwalało myśleć o sobie w kategoriach sukcesu finansowego, bo ograniczało mnie do np. lotto. Dzisiaj wiem, że jest inaczej. Osobiście poznałem kilku milionerów, którzy swoim przykładem, zmienili mi ograniczające przekonanie.
Jak to się ma do wychowywania dzieci? To już zadanie dla Ciebie. Znajdź ograniczające przekonania, które Twoje dziecko uważa za prawdę. Może „kupiło” je od Ciebie. Pracuj nad zmianą tych przekonań. Jak to zrobić? Jedną z wielu metod to znaleźć kontrprzykład. Szymek mówi z pełną wiarą: nic mi się nie udaje. Tata Szymka na to: czy jest coś, co Ci się udało? Jak sądzisz czy Szymek nadal będzie przekonany do swojej wersji prawdy? Mądry tata może jeszcze powiedzieć: Skoro niektóre rzeczy ci się udają, to widocznie inne też mogą. Wystarczy, że coś zmienisz. Dotychczas wykładałem kawę na ławę. Tym razem poprzestanę tylko na jednym przykładzie, bo liczę na Twoją kreatywność. Polecam książkę Bruce Liptona pt. „Biologia Przekonań” no i oczywiście Roberta Diltsa pt. „Przekonania”. Pamiętaj. Więcej możesz się nauczyć w działaniu. Trenuj, trenuj i jeszcze raz trenuj. Czytanie o jeżdżeniu na rowerze, nie nauczy Cię jeżdżenia na nim. Wsiadaj na rower i łap równowagę. Poczuj, jaka to frajda. Jeśli chcesz więcej i szybciej – zapisz się na szkolenia. To dopiero będzie jazda! Co z tymi drzewami? Da się rozwikłać tę zagadkę? Odpowiedź znajdziesz dlaej na tej stronie.
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak rozpoznać, kiedy dziecko kłamie – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.
Rozwiązanie zagadki z drzewami – poniżej
Jeszcze niżej
Jeszcze jeszcze
Jeszcze trochę
10
9
8
7
6
5
4
3
2
1
2
7
45
34
Można to zrobić na przynajmniej 3 sposoby – oto jeden z nich:
Komunikowanie się jest koniecznością. Zawsze coś mówisz. Nawet, gdy milczysz – też coś komunikujesz. Jak w tym dowcipie, w którym żona po 30 minutowej ciszy, z sarkazmem mówi do męża: Zygmunt – ja nie milczę zwyczajnie, ja milczę znacząco. Powstaje pytanie: Czy nasze przyzwyczajenia komunikacyjne rządzą nami, czy my nimi? Już sama świadomość tego, jak mówisz, pozwala na osiąganie jeszcze lepszych rezultatów. Uświadomienie sobie, że komunikujemy się też z samym sobą – robi różnicę. Komunikujemy się za pomocą naszych przekonań. Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: Małe dziecko – mały problem, duże dziecko – duży problem. Co gorsze, nie wiadomo czemu, ślepo zgodziłem się z tym stwierdzeniem. Brałem je za prawdziwe. Znałem ludzi, dla których to też było prawdziwe. Ich obserwacja świata pod tym kątem, dostarczała im potwierdzeń, że tak jest. Jak wtedy, gdy kupili samochód i nagle automatycznie zauważyli, jak wiele samochodów tego typu jeździ po ulicach. Albo gdy kobieta w ciąży, nagle zauważa inne ciężarne. Tak działa nasz mózg. Filtrujemy rzeczywistość. W zależności od tego, na co zwracamy uwagę – to właśnie zauważamy. Robimy to często nieświadomie. Filtrujemy także w zależności od naszych przekonań. Jak sądzisz, jak mocno, takie przekonanie na temat dzieci i problemów, ograniczało ludziom możliwość bycia wyjątkowymi rodzicami? Otóż, jeśli oni ślepo akceptowali, że głupawo powtarzana „mądrość” pt. dziecko równa się problem – to mając dzieci, mieli problem. Jeśli jednak, porzucą dotychczasowe spojrzenie i pozwolą sobie na odrobinę refleksji, mogą dojść do nowych, o wiele korzystniejszych dla ich dzieci przekonań. Gdyby tak, podmienili słowo „problem” na inne. Gdyby uwierzyli w korzystniejsze przekonanie, że małe dziecko, to małe wyzwanie, a duże dziecko, to duże wyzwanie. Albo jeszcze prościej: bycie rodzicem, to wyzwanie. Lubisz wyzwania? Lubisz zdobywać nowe umiejętności? To, że czytasz ten artykuł oznacza, że najwyraźniej tak. Czy już uświadamiasz sobie, że niewielkie zmiany językowe, powodują duże zmiany w skuteczności komunikacji? Są jak efekt domino. Jedna zmiana pociąga za sobą resztę.
No właśnie – co z tym „ale”. Ten krótki wyraz, jest przykładem małej zmiany, która stanowi ogromną różnicę. Jest swoistą dźwignią komunikacyjną. Jak działa? Wyobraź sobie, że lekarz do Ciebie mówi: Jest Pan zdrowy, ale dla pewności wykonamy jeszcze kilka badań. Czy czujesz się zdrowszy? No właśnie – jakoś mniej. „Ale” działa prawie jak backspace na klawiaturze komputera, jakby wymazując wszystko, co dotychczas zostało powiedziane. Co możemy z tym zrobić? Na co zamienić wyraz „ALE”, gdy chcemy dodać coś od siebie, nie kasując wcześniejszych zdań? Zanim się tego dowiesz, powiem Ci o pewnego rodzaju magii w komunikowaniu się. Lubimy ludzi podobnych do siebie. Ludzi, którzy podzielają nasz punkt widzenia. Ludzi, którzy potwierdzają, że nasze spostrzeżenia są właściwe. Dzieci mają podobnie. Ich świat jest inny od naszego i często zdarzało nam się go negować, zamiast delikatnie zmieniać, dodając więcej opcji. Dlatego jeśli chcesz, aby ludzie chętniej z Tobą rozmawiali masz np. dwie możliwości: Pierwsza, zamiast „ale”, sprawdź jak zadziała „i jednocześnie”. Druga, to zamiana szyku w zdaniu np.: Wykonamy kilka badań, ale jest Pan zdrowy lub Babcia jest w szpitalu, ale wszystko z nią w porządku. Używaj tego mądrze. Tak samo działa to na dzieci. Zobacz, co się stanie, gdy powiesz dziecku: Tak, możesz oglądać telewizję, ale zaraz po tym jak odrobisz lekcje. Więcej możesz się nauczyć w działaniu. Trenuj, trenuj i jeszcze raz trenuj. Czytanie o jeżdżeniu na rowerze, nie nauczy Cię jeżdżenia na nim. Wsiadaj na rower i łap równowagę. Poczuj, jaka to frajda. Jeśli chcesz więcej i szybciej – zapisz się na szkolenia. To dopiero będzie jazda!
Jeśli chcesz się dowiedzieć, czy to prawda, że gdy czarny kot przebiegnie drogę, to przynosi pecha, a złapanie się za guzik, na widok kominiarza, przynosi szczęście – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.
Jak na nowo i skutecznie używać magicznego słowa NIE
To, w jaki sposób komunikujemy się z dziećmi, często bywa nieuświadomione. Zapytasz pewnie – jak to? – przecież mówię po polsku. Pewnie, że mówisz. Zastanów się jednak, czy orientujesz się, jaką ten język ma moc. Za chwilę dowiesz się, jak zmieniając kilka drobiazgów w swojej codziennej mowie, możesz osiągać dużo lepsze efekty. Zanim jednak to się stanie, zapytam Cię, co dla Ciebie znaczy GRZECZNE DZIECKO? Czy takie, które wykonuje każde Twoje polecenia? Wiem, że to pytanie mocno, głęboko i na długo zapada do głowy. Dlatego też, pozwól sobie poodkrywać przez najbliższych kilkadziesiąt lat, różne odpowiedzi na nie. Szukaj w sobie, bo tak łatwiej.
Zaczynamy z tym „NIE”? Jeśli tak, to wyobraź sobie, że nie jedziesz sportowym samochodem z otwartym dachem. Nie pędzisz z dużą prędkością i nie wyprzedzasz kolejnych aut na autostradzie. Nie słyszysz ulubionej piosenki z super radia i nie czujesz podmuchu powietrza. Nie masz też wielkiej frajdy z tego, że wspaniale się bawisz. Nie trzymasz mocno kierownicy lewą ręką, bo prawą nie zmieniasz biegów. Nagle nie hamujesz do zera, parkując na poboczu. Nie wysiadasz z samochodu biorąc głęboki oddech, nie uśmiechasz się. No właśnie – co się wydarzyło? Twoja wyobraźnia jechała sportowym samochodem z otwartym dachem pędząc autostradą, czy może wlokła się furmanką po polnej drodze w Pcimiu Dolnym? Logicznie rzecz ujmując, to nielogiczne, że nasz mózg niby rozumie, ale podąża w innym kierunku. Dlaczego tak się dzieje? Jedna z koncepcji, dzieli nasz mózg na świadomość i podświadomość. Świadomości nie będę tłumaczył, bo przecież masz świadomość tego co to świadomość. Podświadomość, to najkrócej rzecz ujmując – nieświadomość. Nie używa logiki. Ma wiele cech, a jedną z nich jest omijanie słowa „NIE”. Aby świadomie uchwycić działanie tego mechanizmu, wystarczy wyłączyć świadomość? Żeby wyobrazić sobie, że nie jedziesz sportowym samochodem, musisz najpierw sobie wyobrazić, że nim jedziesz. Nieświadomie musisz, chociaż na ułamek sekundy. Wiem, że możesz się w tym momencie ze mną nie zgodzić. Jednocześnie odpowiedz sobie szybko na proste pytanie:, Jakim urządzeniem nie mierzymy temperatury powietrza za oknem?
Jak możesz to wszystko wykorzystać, do jeszcze lepszego komunikowania się z dzieckiem? Ludzie często, nieświadomie sabotują własną komunikację. Podkładają sobie kłody pod nogi. Niektórzy potrafią powiedzieć dziecku „nie biegnij” zamiast zwolnij lub stój. Pielęgniarka do dziecka przed zastrzykiem, potrafi powiedzieć „nie bój się, nie będzie bolało, przecież jesteś duża dzieckiem nie będziesz płakać” zamiast: „bądź spokojna, to nie do końca będzie komfortowe, potrwa tylko krótką chwilkę, po czym uśmiechniesz się do mnie” Wpadają Ci już jakieś pomysły do głowy? Żona do męża czasem mówi tak: „Kochanie nie denerwuj się – coś Ci powiem” Jak myślisz, do jakich zasobów właśnie ustanowiła mu dostęp? Czy to jest spokój, czy raczej zdenerwowanie? Pomyśl też o sabotowaniu swoich postanowień typu „nie chce palić” zamiast „chcę świeżości zdrowia i więcej kasy” Swoją drogą – dekalog też można było napisać inaczej, ale z czego Ci ludzie wtedy mieliby się spowiadać – zażartował kapitan. Jeśli chcesz popracować nad poprawieniem skuteczności swojej komunikacji, weź kartkę i długopis, napisz 30 zwrotów z nie, a następnie wyraź je w pozytywie. Pracuj nad sobą, bo trening umiejętności jest też ważny. Tak na koniec – dla tych, którzy ślepo wierzą tylko w logikę, przykład dwóch logicznie odwrotnych pytań, na które odpowiedź przecząca znaczy to samo.
Jesteś głodna? Nie jesteś głodna?
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak na nowo i skuteczniej używać magicznego słowa „ALE”, aby lepiej komunikować się ze swoim dzieckiem – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.